Ja pamiętam "oranżadę" w torebkach ze słomką i szynkę konserwową - o niebo lepszą od tej dzisiejszej. W ogole mam wrażenie, że wtedy wszystko było smaczniejsze: banany (jak "rzucili"), krówki, nawet chleb. Może dlatego, że takim bananem trzeba było się podzielić z całą rodziną i jeść powoli, żeby na długo starczyło...
|