Ja nigdy nie zapomnę obiadów robionych przez moją mamę. Mieszkałam w dzieciństwie na wsi, tam panuje inny tryb życia niż na wsi i jeszcze wówczas gospodyni, która nie gotuje, była wytykana palcem. Mojej mamy nawet nie trzeba było namawiać do gotowania, radziła sobie w kuchni jakby się tam urodziła. Ja tylko częściowo odziedziczyłam po mamie zamiłowanie do pieczenia, zwłaszcza do niektórych potraw
. Teraz żyję w mieście, bardzo często w biegu i w tygodniu zazwyczaj nie mam czasu na gotowanie czy jakieś wypieki. Dopiero w weekendy robi się luźniej i mogę wtedy więcej czasu spędzić w kuchni. Przy okazji spędzam go ze swoją córeczką, Hanią, której w dni powszednie nie mogę poświecić tyle czasu, co bym chciała. Ale wracając do tematu, to zazwyczaj gotuję dwa dania: zupa plus drugie danie, czasem są to kotlety schabowe, czasem mielone, czasem krokiety, różnie. Muszę się Wam też pochwalić, że ostatnio upiekłam chleb swojej roboty! Zrobiłam go z mąki pszennej -
https://www.jedzpij.pl/maka-chlebowa i wyszedł nawet całkiem całkiem. W każdym razie mąż i córka się nie potruli, a Hania nawet dopytuje, kiedy ponownie upieczemy chleb.