Mój mąż po narodzinach naszego syna zaczął dłużej zostawać w pracy, unikał przebywania z nami w domu. Na początku pomyślałam o innej kobiecie, ale nie chciał się przyznać. Dopiero po którejś kolejnej kłótni przyznał się, że dziwnie się czuje, odkąd w domu jest noworodek. Od początku nie chciał się nim zajmować. Myślę, że to było coś w rodzaju takiej depresji poporodowej, tylko u ojca. Do tego czuł się przytłoczony odpowiedzialnością. Żeby ratować naszą rodzinę zdecydowaliśmy się iść razem na terapię. Znaleźliśmy pomoc w Pracowni Psychorozwoju Izabeli Kielczyk. Mieści się ona przy ulicy Gocławskiej w Warszawie. Już po kilku sesjach udało nam się porozumieć. Dziś mąż normalnie spędza czas z synem i czekamy na kolejnego dzidziusia.
|