Doszłam ostatnio do wniosku, że mój mąż ubiera się koszmarnie. Ciągle tylko jakieś ciemne bure ubrania, czarne skórzane buty... W dodatku wydaje mi się, że to go postarza. Nie mówię już o sytuacjach gdy wychodzi do pracy, bo wtedy obowiązują inne zasady, ale np. jak wychodzimy gdzieś weekendami. Pomyślałam, że wiosna i lato to najlepszy moment, żeby go przekonać do kolorów. Jak myślicie, co zrobić, żeby delikatnie mu zasugerować zmianę garderoby na coś bardziej kolorowego? Nawet ostatnio oglądaliśmy męskie buty bugatti, a on patrzył tylko na te czarne...