Medycyna estetyczna a hormonalne problemy skóry – co pomaga, a co szkodzi?
 

Cześć dziewczyny,

chciałam poruszyć temat, który pewnie niejednej z nas jest bliski – czyli problemy skórne na tle hormonalnym i to, jak medycyna estetyczna może (albo niekoniecznie) nam w tym pomóc. Sama zmagam się z trądzikiem hormonalnym od kilku lat, dodatkowo po ciąży doszły przebarwienia i widoczne przesuszenie skóry. Zaczęłam szukać zabiegów, które mogłyby coś z tym zrobić, ale im więcej czytałam, tym większy miałam mętlik w głowie.

Wiele klinik proponuje różne zabiegi na wszystko, przykład https://fizjosymetria.pl/medycyna-estetyczna/ – na trądzik, na przebarwienia, na wiotkość, ale prawda jest taka, że przy problemach hormonalnych trzeba działać bardzo ostrożnie. Skóra bywa wtedy wyjątkowo wrażliwa, reaktywna i niestety nie każdy zabieg jej służy. Przykładowo, agresywne złuszczanie kwasami albo intensywne lasery mogą przynieść więcej szkody niż pożytku – powodując podrażnienia, a czasem nawet pogłębienie stanów zapalnych.

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że dobrze sprawdzają się łagodne zabiegi nawilżające, delikatne oczyszczanie (np. oczyszczanie wodorowe), albo zabiegi wspomagające regenerację, jak infuzja tlenowa czy mezoterapia osoczem. Te zabiegi nie tylko poprawiają wygląd skóry, ale też działają wspierająco, nie powodując "szoku" dla skóry obciążonej zaburzeniami hormonalnymi.

Ważne jest też to, żeby podchodzić do tematu całościowo. Żaden zabieg nie pomoże na dłuższą metę, jeśli nie zadziała się na przyczynę problemu, czyli gospodarkę hormonalną. U mnie dopiero po wprowadzeniu leczenia endokrynologicznego i zmiany pielęgnacji efekty medycyny estetycznej zaczęły być naprawdę widoczne. Dobrze też, jeśli kosmetolog współpracuje z lekarzem – wtedy można dobrać zabiegi naprawdę świadomie, a nie tylko „na próbę”.

Piszę o tym, bo wiem, jak łatwo dać się skusić na coś „szybkiego i skutecznego”, a potem żałować. Warto dać sobie czas i znaleźć specjalistę, który spojrzy na naszą skórę jak na część całości, a nie tylko powierzchnię do wygładzenia. Jeśli któraś z Was ma podobne doświadczenia, chętnie poczytam – dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy z tym same.