A jakie duże są te dzieci?
Moja córka (12 lat) jak jeździ na takie wyjazdy w głuszę to dostaje w plecak taką małą gazową kuchenkę turystyczną. A wtedy jakby na to nie patrzyć, możliwości przygotowania czegokolwiek są o wiele większe...
Oczywiście różnica jest jak ktoś jedzie na dzień a na tydzień...
Jak na dzień, dwa to może w małych słoiczkach zrobić coś do odgrzania, w stylu fasoli po bretońsku, pulpecików? Może mnie zjecie, ale wolałabym, żeby dziecko niosło słoiczek niż nafaszerowaną chemią zupkę chińską czy inne cuda... Zresztą i bez maszynki by je podgrzało w kąpieli wodnej.
|