Aktualnie zabawek w sklepach jest tyle, że chyba jeszcze nigdy nie było tak dużo. Jak ja byłam dzieckiem to miałam kilka zabawek w tym jedną Barbie, jakiegoś pluszaka, klocki i farby. Resztę zabawek robiło się samemu - np. domek dla lalek z pudełka po telewizorze

A teraz - zabawki mówiące, śpiewające, uczące liczyć, albo mówić po angielsku. Z jednej strony to fajne, że jest taka różnorodność w wyborze. Z drugiej strony - wszystko można mieć bez wysiłku, podane na tacy. To też zabija trochę kreatywność dzieci (chociaż zabawki w nazwie mają określenie kreatywne).