Strona główna Dom Kariera Rodzina Styl Zdrowie Związki Życie Klub |
|
|
Zarejestruj się | FAQ | Blogi | Galerie | Użytkownicy | Kalendarz | Szukaj | Dzisiejsze Posty | Oznacz Fora Jako Przeczytane |
Nazwa użytkownika odchudzam_sie O mnie Brak informacji. Moje zainteresowania Nie podano żadnych zainteresowań. Album Informacje kontaktowe Brak informacji kontaktowych. | Tak wyglądałam i tak chcę znów wyglądać 9 lat po zrobieniu tego zdjęcia - czyli w lecie Ostatnie wpisy do bloga 29-09-2008
Niestety znów bezwakacyjnym a więc bez zwiększonej ilości ruchu. Trudno się ruszać siedząc przed komputerem i tłumacząc instrukcje obsługi - nawet sprzętu fitness. Ale dojrzałam do zakupu jakiegoś urządzenia które będzie zawsze pod ręką w razie potrzeby ruchu - a ta mi coraz bardziej "doskwiera", bo niestety samą dietą nie da się załatwić wszystkiego. Będzie pewnie jakiś orbitrek, bo chyba najbardziej wszechstronny. Ponieważ zbliża się rocznica wyjęcia aliena z mojego żołądka małe podsumowanie: - masę utrzymuję na jakim takim poziomie, chudnąć od pewnego czasu nie chudnę jakoś wyraźnie, ale to było do przewidzenia, że bez większego wysiłku nie dam rady - jem duuużo mniej niż kiedyś, nie ciągną mnie rzeczy słodkie i wysokowęglowodanowe, po większej ilości jest mi po prostu niedobrze - mam znacznie większą potrzebę aktywności, ruszam się chętnie i sprawia mi to przyjemność - nie męczę się tak szybko, odciążenie kręgosłupa i stawów o ponad 30 kilo robi swoje - czuję się ładniejsza, młodsza i ogólnie jakaś taka świeższa - lepiej śpię i nie chrapię a tak w ogóle, jak mam napady głodu (kto ich nie ma czasem) to oglądam sobie zdjęcia sprzed 1,5 - 2 lat - jak ręką odjął. Nigdy, przenigdy nie chcę wrócić to tamtego stanu. Nie zależy mi na wymiarach modelki ale na sprawności fizycznej pozwalającej na normalne funkcjonowanie zarówno w dzień jak i w nocy a - muszę się pochwalić - w tym roku po raz pierwszy od ponad 15 lat chodziłam po górach. I przeżyłam, mam na to świadków Właśnie kompletujemy sobie obuwie i ubranka na częstsze wyprawy. Zastanawiamy się też nad Nordic Walking. A bo nie napisałam - jednym z największych sukcesów jest skłonienie do odchudzania męża i córki Młoda ma już wyniki, po 2 miesiącach ograniczania węglowodanów z wysokim IG i wielkości porcji nie chodzi głodna ale w za ciasne wcześniej spodenki dopina się bez problemu. A i koledze małżonkowi na wadze nieco ubyło Na tym orbitreku będziemy wszyscy ćwiczyć (oczywiście nie w jednym czasie). Reasumując - warto czasem wprowadzić radykalną zmianę w życiu, zwłaszcza jeśli człowiek nie wierzy że bez niej da sobie radę. Tylko - z tym również należy być bardzo ostrożnym i nie robić nic na włąsną rękę. Mam nadzieję, że znajdę wkrótce czas by o tym napisać... 29-09-2008
tu była powielona wiadoość 0 komentarzy 05-03-2008
I jedne święta Ważę ok 5-7 kilo mniej niż przy ostatnim wpisie i cieszę się jak diabli bo we Wrocławiu otworzyli nowy porządny basen Córka była, korzystała, mówi że OK. Właśnie kombinuję, żeby rodzinnie na cały dzień wyskoczyć a niezależnie od wszystieb będę sama chadzać regularnie. Czuję się nadal świetnie (pominąwszy paskudne przeziębienie). Co ciekawe, jakoś same z siebie wyregulowały mi się "sprawy kobiece" - jeszcze rok temu cykle miałam albo co 3 tygodnie albo co 2-3 miesiące. Teraz od ponad pół roku mam wszystko jak w zegarku. Nadal utrzymuję dietę raczej niskowęglowodanową i oscylującą wokół śródzienomorskiej (niech żyje firma, która wreszcie rzuciła wyzwanie rynkowi i dostarcza tańsze krewetki tudzież owoce morza). Z własnego tortu urodzinowego (robionego z 2/3 cukru w stosunku do przepisu - i tak był obrzydliwie słodki zjadłam w 2 dni dwa małe kawałki a i tak za dużo było. Najbardziej cerpiałam w Tłusty Czwartek - zjadłam 2 pączki i połowa poszła w drugą stronę - zapach piękny ale cukier w połączeniu z tłuszczem zrobił swoje. Za rok sama usmażę, może się uda zatrzymać coś w środku. Niedługo kolejne święta. Nie kombinuję żadnych "dietetycznych" rzeczy - normalne zdrowe miesko, wędliny, jajeczka, drożdżowe baby... tylko że (podobnie jak w Boże Narodzenie) więcej frajdy sprawia mi myśenie o przygotowaniach i robienie niż jedzenie do wypęku. No i zero chlebka do tego wszystkiego No i znajomi narzekają bo poza porami pieczenia ciast ciągle zapominam żeby cukier kupić Ogólnie z tym cukrem to jest cała heca - w sumie człowiek na codzień jest od niego uzależniony ale jak "odstawi" to potem na przykład czuje smak owoców zupełnie inaczej... Napiszę o tym więcej w oddzielnym wpisie bo chyba zasługuje. 0 komentarzy 07-11-2007
No to lecimy po kolei PRZED http://www.klub.kobiety.net.pl/galer...ge/1_asia1.jpg http://www.klub.kobiety.net.pl/galer...ge/1_asia2.jpg PO http://www.klub.kobiety.net.pl/galer...e/1_asia1b.jpg http://www.klub.kobiety.net.pl/galer...e/1_asia2a.jpg I moje ulubione ) Te spodnie po prostu potem same mi opadły... http://www.klub.kobiety.net.pl/galer...e/1_asia1a.jpg Jeśli chodzi o liczby to zleciało blisko 25 kilo. Wyjęty balonik był 3 tyg temu i od tego czasu nie przytyłam a w porywach waga pokazuje kolejne 2 kilo mniej. Jem nadal mało, ale na wypadek wszelki będę chyba przyjmować tabletki na ograniczenie apetytu, zobaczę jeszcze. I mały cytacik z Pana Doktora jak mnie zobaczył - "to mąż chyba bardzo zaaadowolony" Mąż potwierdził 18-10-2007
Właśnie pakuję się na wyjazd do Czech - na wyjęcie balonika. Pół roku minęło bardzo szybko. Co się zmieniło? Oficjalną wagę podam po usunięciu aliena. Teraz mogę powiedzieć, że po powrocie zrobię sesję zdjęciową typu "przed" (te zdjecia już są i czekają) i "po" oraz porządek w szafie. Idąc za radą przyjaciółki wyrzucę lub oddam wszystkie ciuchy sprzed balona, żeby nie kusiły. Z danych liczbowych. Zaczynając nosiłam spodnie rozmiar amerykański 22. Teraz między 14 a 16 przy czym bliżej 14 (te mniejsze nieco mnie w pasie cisną ale to chyba ze względu na balon właśnie). Innymi słowy "dół" mieści mi się w rozmiar 44. Góra nie ale to ze względu na biust, który na szczęście nie stał się "turystyczny" (zarzucasz na plecy i idziesz). Cóż - znów mi się zaczęły problemy z dopasowaniem kostiumów. Wczoraj z niejakim zdumieniem zauważyłam u siebie kształtującą się talię - ostatni raz ten widok mogłam oglądać dooobrych parę lat temu. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że nie muszę już wstydzić się u fryzjera - te zapinane płachty ochronne luźno zwisają a nie wpinają mi się w szyję No i w sklepach "dla normanych" juz panie mnie nie wyganiają wzrokiem. Nawyki żywieniowe zmieniły mi się dość mocno - prawie nie jem chleba, ziemniaków, białego ryżu i klusek. Unikam większych ilości słodyczy, słodzonych napojów i ciężkich ciast. Na ostatnim weselu (15 wrzesnia) z ciast zjadłam tylko pół kawałka tortu, za to zażerałąm się pstrągiem w galarecie. Ale najważniejsze jest to, że w ogóle jem mniej. Dużo mniej. Mam nadzieję, że po wyjęciu balonika będę się pilnować, by tego nie zmienić. Ten blog nie zniknie od jutra. Będę go prowadziła choćby dla siebie, żeby zdopingować się do zrzucania dalszych kilogramów. Dostałam ogromną szansę by rzeczywiście móc coś ze sobą zrobić. Dziękuje wszystkim którzy mnie wspierali do tej pory i proszę - bardzo proszę o jeszcze. Do zobaczenia już "bezbalonowo". Forum Data dołączenia: 28-02-2007 Wszystkich postów: 1 (0.00 postów na dzień) | Znajomi Lista znajomych jest pusta. Szybkie komentarze
Akcja Akcje dostępne są po zalogowaniu. Oceń Oceny dostępne są po zalogowaniu. |